W jedną w bezsennych nocy postanowiłem sprawdzić jak się miewa Polskie Kulturalne Podziemie. Poczynając od niszowych, 'niezależnych' portali literackich, kończąc na dwutygodnik.com i Tygodniku Powszechnym.
Wnioski, konkluzje?
Mogłoby być lepiej, mogło być też gorzej.
Ku mojemu zdziwieniu (i zadowoleniu) natknąłem się na kilka super inicjatyw, ale nie o tym dziś. Dzisiaj o kulturze.
Szczytem marzeń każdego młodego pisarza, dziennikarza, eseisty, czy felietonisty, jest zostać wydrukowanym. Móc wyciągnąć palec, przelecieć po literkach, powąchać, pomacać, a w razie potrzeby, czy niezadowolenia wyrwać, zgnieść, podrzeć, zadeptać. Nie ma nic lepszego dla utalentowanego młodego jeszcze niezależnego i niszowego pisarza, jak zostanie dostrzeżonym, sami podkładamy wam się pod krytykę. Pragniemy jej.
Nie tyle w 21 wieku, co w ostatnim dziesięcioleciu przywykliśmy, do przywłaszczania i wyrabiania sobie internetowej przestrzeni na wszelakie hobbystyczne -czy też nie - potrzeby. Poczynając od konkursu bloga roku onetu, po blogi typu outfit of the day, kończąc na tych najmniej poczytnych, ale chyba najbardziej wartościowych, blogów kulturalnych.
Przyzwyczailiśmy się do wszechobecnej uproszczonej do granic możliwości grafiki i krótkich 'chwytnych' haseł, przygłupich piosenek i bezsensownych, chwilami absurdalnych reklam. Zostaliśmy kulturalnymi leniwcami. Żeby nie było, sam się na tym łapię. Stojąc w kolejce, czekając, wolę wejść na 9gag'a (pierwowzór kwejka), czy powierzchownie 'przelecieć' okiem nagłówki portali informacyjnych, aniżeli przeczytać coś mądrego, zmuszającego do refleksji.
Czemu jest jak jest i czemu nie zapowiada się na to, aby było lepiej? Jako przedstawiciel pokolenia 90, wykorzystam swoje prawo głosu i pozwolę sobie przedstawić świeży, niezależny i niszowy jeszcze punkt widzenia.
Jest tak, nie jak to sobie ministrowie w stolicy, czy inni nie znający już realiów polskich ulic, przystarzy urzędnicy wymyślili: Z braku projektów społecznych poszerzających wrażliwość społeczną, z braku nowelizacji odpowiednich szkolnych, czy innych ustaw, z braku świadomości i z powodu ograniczenia inteligencji społecznej. Nie, (kurwa, nie) moi starsi Panowie i Panie, to nie tak.
Jesteśmy młodzi, niedoświadczeni, ale na Boga, nie jesteśmy głupi. Prosty przykład: większość moich znajomych czyta. Nie byle co, czytają poezję, książki, od narzucanych nam niegdyś lektur zza czasów szkolnej ławki, po Bukowskiego, Fitzgeralda, Zafona, Caubre, Hłasko, Twardowskiego i wielu wielu innych. Czytamy wasze prawicowo-lewicowe tygodniki. Wsłuchujemy się w wasze sterowane, masowe, poranne radiowe audycje i widzimy wasze gry, gierki, wojny i wojenki, wasze chwyty poniżej pasa i nierzadko wasze zachowanie poniżej krytyki w politycznym podsumowaniu dnia, czyli programach informacyjnych (ponoć informacyjne).
Drodzy Panowie Profesorzy, Doktorzy, Redaktorzy Naczelni. Możecie mówić, pisać co chcecie, ale czasy, w których mogliście nam wmówić cokolwiek wam się podoba bezpowrotnie minęły.. Jesteśmy dorośli - wyciągnęliśmy wnioski.
Młodzi ludzie nie są ignorantami, mają swoje autorytety, z tym, że sięgają one dużo wyżej niż przywykliście sądzić. O ile naszym argumentem w intelektualnej, zdrowej debacie będą wzorce pobrane z archetypów wszystkich czasów, a już na pewno wnioski wynikające z waszych chorych, przekupionych czasów PRL, o tyle waszym ostatecznym argumentem będzie doświadczenie.Wzrastająca ilość lat w nawiasie przy nazwisku, nie powiększa procentowo zasadności waszej krytyki. Wasze osiągnięcia owszem.
Okej, zgoda, ale Panie Profesorze, Doktorze, Ministrze, dorastałeś i studiowałeś w czasach ograniczonej wiedzy o świecie, narzuconej ideologii i załatwianych pod stołem stanowisk.
Dalej w większości żyjecie w kółku wzajemnej adoracji, Od czasu do czasu w jakimś - krytykującym stan czegokolwiek polskiego - artykule wyrażacie swoje zażenowanie, przerażenie, niechęć tego co 'młode', aspirujące, do wszystkiego, co stanowi dla was potencjalne zagrożenie.
Młody asystent, docent ze stażem Oksfordu śmie mówić Wielce Panu Profesorowi z Uniwersytetu Zielonogórskiego ze stażem w komunistycznej partii, że jest równie dobry, że wie równie dużo. Nie mówię, że zawsze ma rację, mówię, że jest to możliwe.Myślę, że to kwestia inteligencji nie nabytej, a wewnętrznej jest przyznać komuś rację i zaakceptować nie tyle, porażkę, co realny stan rzeczy.
O ile wy macie w swojej głowie chore potrzeby nieprzerwanego łechtania ego, o tyle młodzi wiedzą jak grać, aby przetrwać, a w dogodnym czasie sięgnąć po wygraną.
Jesteśmy nieobliczalni, bez skrupułów,bezwstydni, bezpośredni chwilami wulgarni i opryskliwi.. Jesteśmy efektem waszego systemu. Gratuluję.
A teraz dalej dojebcie na 'sesji' kolejne nikomu nie potrzebne teorie pisane na 5 stron, ze świadomością, że młodzi na coś liczą. Dalej zróbcie to z tą żałośnie widoczną premedytacją, aby pokazać im, że się przeliczą.
Żyjcie w tej swojej ocenzurowanej teorii po PRL-owskiego świata, my uczymy się w praktyce, że gest Kozakiewicza był nie tylko w stronę Rusków.
Jeśli,jak sobie pościelisz tak się wyśpisz - wróżę wiele bezsennych nocy dziadkom zza czarnego stolika w garniturach z kieszeniami na koperty.
https://www.youtube.com/watch?v=2Ke9wJUOQGs < apropo wpisu, pasuje jak ulał