niedziela, 19 października 2014

Co nas kręci / Co nas NIE podnieca

Co nas kręci / Co nas nie podnieca ?

Chciałem ją spotkać po raz ostatni - niosłem jej jakieś śmieszne kwiatki i wino.  Minęły jakieś 3 lata i stwierdziłem, że zmieniła się bardziej niż można - generalnie od poezji Kamieńskiej do rynsztoku.  Nie chodziło o jej majtki, nas  łączyło więcej. ŁączyŁO.

NIE podnieca mnie insta fejm, fajka ustach, i rodzony w bólach  obrazków tumblr'a pseudo indywidualizm.
Jeśli nie rozumiesz o czym pisała Kamieńska to te 7 tysięcy znajomych na Facebooku Ci nie pomoże.  (współczuję)

Czarna koronkowa bielizna, na której widok włącza mi się nitro. Krew zapierdala milion na godzinę, podnieca mnie to przyśpieszenie serca. Jeśli myślę- więc jestem - wtedy mnie nie ma. Krew krzepnie gdzie indziej i jakimś nie fartem nie dopływa do serca.
Zabiera mnie w tą mocno czarną przestrzeń, mroczną jak zakamarki twoich myśli, kiedy czytasz jak Grey wkłada kulki ciotowatej dziennikarce i o dziwo Cie to jara. Nigdy nie myślałem, że przywiążę ją do łóżka, a nie jedną już kneblowałem oczyma duszy mojej (twojej?).

Tłumię w sobie tą całą 'tanią' bliskość.

Nic nie podnieca/porusza nas tak jak miłość, jeśli Cię raz połamało to nawet 7 tysięcy stron porno z Emmą Watson  nie pomoże.

(wiem, że to wszystko takie pourywane, ale moje skronie gdyby mogły wyleciały by w powietrze. Potrzebuję w tym blogu wartości, która nazywa się regularność - trochę mnie już tu nie było - minus 2 głosy do przyszłego Pulizera) [blogiem roku nie zostanę]







sobota, 11 października 2014

Rodziny się nie wybiera

Rodziny się nie wybiera... największy żal czy szczęście?
Najbardziej pospolity problem 'ukochanych' córek i synów'.
Należę do grona wybrańców. Poziom przejebania bycia wrażliwym to nic ,w porównaniu różnicy poziomów- inteligencji najczęściej- między nami a rodziną.
Trochę to jak z pieczeniem ciastek. Kupujesz piękna foremkę w ksztąłcie banana wyrabiasz ciasto wsadzasz do piekarnika czekasz, aż wyrośnie coś na obraz stworzonej przez siebie wizji, po czym wyciągasz kształt penisa nie banana i szlak Cie strzela, że 'znowu w życiu Ci nie wyszło'. Tak samo jest z nami. Śmiało mogę nazwać siebie chujem. Bo na chuja w oczach moich bliskich wyrosłem. Jeśli jeszcze nie kumasz, że nie dostosowując się do kształtu foremki ( w tym przypadku chorych, wyobrażeń ) podpisujesz cyrograf z diabłem to pięć dla Ciebie, pewnie wyrosłeś na pięknego banana (;]).

Zawsze chciałem wiedzieć jak to się stało. W którym momencie urodził się we mnie indywiduzalizm, którego transparentność w mojej rodzinie jest (paradoksalnie) widoczna jak stąd do Honolulu.
Podczas, gdy moja rodzina wybierała trylionową pierdołowatą ozdobę do salonu, ja najstarszy przedstawiciel następnego pokolenia chodziłem do empiku. Pół godziny oglądałem okładki książek, które chłonąłbym jak turek kebaba i na które  oczywiście i tak hajsu mieć nie będę(chyba, że mi spadnie z nieba), bo dla moich odgónych to 'strata pieniędzy'. Chyba nie muszę mówić, co kupiłem za swoje pierwsze zarobione pieniądze... ;)
Prosty przykład, ale idealnie pokazuje odległość w przestrzeni po jakiej przyszło nam chodzić (myślami).

Więzy krwi, więzy genów, jak Cie ktoś przywiąże do łóżka to też będziesz powiązany, co nie znaczy, że ślepo masz spełniać kilogramy dziwnych próśb i wyobrażeń.
Niekoniecznie muszę być wychowywany w domu rozbitym przez huragany, żeby nie być człowiekiem rozjebywanym na części przy każdym sobotnio-niedzielno-wspólnym obiedzie. Prędkości spierdalania z dołu na górę, po takim  posiłku pozazdrościłby mi sam Usain Bolt.

Kocham i zajebałbym za nich, ale czasem za bardzo tego nienawidzę.

Oni zawsze dobra mina do złej gry jak Joker

Przyszedł ten czas - Mroczny Rycerz powstaje.





wtorek, 7 października 2014

Rejestr miłości i spotkań

Każdy mężczyzna ma swój osobisty rejestr miłości i spotkań. Erotyczny życiorys.  Są kobiety, które się kocha i kobiety, na których widok wzrasta nie tylko poziom testosteronu...

Jako, że raczej z zasady nie lubię schematów to zacznę (wiem, że na opak) od tych drugich.
Kobiety rakiety, pistolety, a najczęściej jarają je monety (hehe).
W sumie na miano kobiety trzeba sobie zasłużyć, w zasadzie nawet nie wiem jak je nazwać, ale mniejsza. Chodzi mi o pewien stereotyp.  O ile możemy założyć że każdy facet ma swoje upodobania - jeden woli blondynki, drugi brunetki, trzeci rude i tak można w nieskończoność, o tyle już żaden z nas nie zaprzeczy, że włączając porno mamy wyjebane czy tam jest blondi, latynoska, czy ruda. Laska wywala cyce pokręci tyłkiem i pozamiatane Samoistnie zachodzi wiadoma reakcja i dajemy upust nie tylko emocjom, po czym mamy spokój na kilka dobrych dni (w zależności od indywidualnych potrzeb). Na nasze nieszczęście facet to drapieżnik. Żarłacz biały nawet mimo najszczerszych chęci nie zostanie wegetarianinem. Z punktu widzenia kobiety słabe to strasznie, ale niestety.
Pięknym przykładem akcji ->reakcji jest 'tarło' w klubie, (chociaż nie wiem jak to najebani w sztok kolesie ogarniają, ja osobiście po jakiejś tam ilości alkoholu jedynie na co mam ochotę to własne łóżko). Samica odwala taniec godowy, samiec łapie temat znaczy teren i zazwyczaj te mniej inteligentne jednostki są po takiej ilości wrażeń  (tak to ironia) zadowolone. Przykładów można dać więcej, ale nie o tym chciałem.

Kobiety, które się kocha...... W tym przypadku kropeczki wyrażają więcej niż tysiąc słów.
Nie będę ukrywał, ani kombinował. Albo mamy to szczęście, albo nieszczęście.
Generalnie zakochanie to temat rzeka na inny wpis, tutaj opisze tylko jego fizyczno-emocjonalne skutki w aspekcie sexualnym, chociaż nawet ciężko stwierdzić czy takowy wtedy istnieje. Słowo sex w stanie mocnego podjarania całościom drugiej osoby - nie mam na myśli tylko ciała -  wypada ze słownika, a zastępuje je szaleństwo. Jaka jest różnica między pożądaniem, a obsesją? W tym przypadku bardzo subtelna.

Coś nam w chodzi w głowę i siedzi 24h/7. I bynajmniej nie jest to dupa bądź cycki. Jest to pragnienie wiedzy, odkrywania uczuć i historii. Chłonięcia wszystkiego co ma do zaoferowania obiekt naszych westchnień. Mimowolnie duży silny facet staję się bezbronnym jeleniem i gdzieś nam wtedy ujebało rogi. Nie bez przyczyny zauroczony koleś w pobliżu swojej wybranki traci rozum. O ile wiemy co robić kiedy gotuje nam się w majtkach, o tyle nie mamy pojęcia kiedy zaczyna gotować nam się w sercu - nie wspominając o głowie, w której następuje restart i jedyne czym możemy się w danym momencie wykazać to debilizm neandertalczyka.
Żeby podobny stan minął potrzeba nie tylko ogromnej (wypracowanej, bądź wrodzonej) pewności siebie, ale i pewności, że druga osoba przechodzi mniej więcej przez to samo - oczywiście dzięki nam. Jeśli nie to mamy przejebane i do swojego rejestru możemy dopisać jakieś tam pasmo niezrealizowanych marzeń i możliwości.

Co się dzieje jak już 2+2 zacznie równać się 4?
Wtedy może przyjechać  sama Sasha Grey, a powiemy jej elo, nara. Mimowolnie w głowie tworzymy mapę pieprzyków i znamion. Znamy spojrzenia, uśmiechy, miny, reakcje. Odkrywamy zapieranie dechu w piersiach (taki wewnętrzny co nas rozwala) odpływanie myśli wraz ze wzrostem ciśnienia krwi i kilka innych niewytłomaczalno-dziwnych, ale jakże przyjemnych zjawisk.
Nie uprawiamy sexu - zaczynamy się kochać. A jako, że daje kopa lepszego niż wszystkie dragi świata wpadamy w mały nałóg. Łóżko, sofa, blat w kuchni, prysznic, przebieralnia w sklepie. Whatever. Byle teraz, zaraz, byle więcej, bliżej, byle się kochać.  Po prostu - być całym sobą tak na 100%.

Nie chcę żadnych odrażających substytutów, przyszedłem się kochać.





sobota, 4 października 2014

Indywidualizm

Indywidualizm. Pisałem o Inspiracji, sile, pozorach. Dlaczego zdecydowałem się napisać o indywidualizmie? Określeniu, które z założenia powinno być dopasowane do każdego odrębnego 'Ja'. No, właśnie - powinno.
W życiu każdego z nas przewijają się ludzie jak taśma w oldschool'owych kasetach, 'U mnie z ludźmi jak z rapem - nie ilość tylko jakość'
 Śmieszne jak łatwo po 20(+)latach życia możemy ich segregować. Kwestia wprawy czy powtarzalności?

Po  dwóch tysiącleciach mamy miliardy wzorców. Od dinozaurów i Apolla przez bezpamiętnie zakochanego Cezara (dla tych mniej zorientowanych w Kleopatrze), Króla Artura, Jagiellonów, kończąc na dziwnym wymyśle ustrojów politycznych, czarnego prezydenta w królestwie niewolnictwa, dźihadzie i... mógłbym wymieniać w nieskończoność. Niezliczona ilość archetypów zachowań i wyglądu, w kółko zmieniające się ( i powracające) trendy sprawiają, że następuje powolne wymieranie określenia unikalność.
Nie jestem za, nie jestem przeciw.

Nie jestem dumny z tego, że poznając człowieka patrze na buty, a zaniedbane zęby, tłuste włosy, czy brudne paznokcie są dla mnie naturalnym dyksfalifikatorem (łał wymyśliłem nowe słowo?).

Sklepek fragmentów z tysięcy przeczytanych przeze mnie książek, kawa z mlekiem i 2 łyżeczki cukru. Odwiedziny u rodziny. i  spacer w słuchawkach.  Niedzielne lenistwo i poniedziałkowy powrót do rzeczywistości z milionami powiązanych ze mną emocjonalnie piosenek (w słuchawkach). Kebab z ostrym sosem i pierogi babci.

Mój osobisty indywidualizm.

środa, 1 października 2014

Pozory

Pozory. Postanowiłem podejść do tematu trochę mniej konwencjonalnie.
Zakładając, że powiedzenie ' pokaż czego słuchasz - powiem Ci kim jesteś ' jest słuszne, to kim bym był w oczach kogoś, komu akurat wysłałbym nową piosenkę (wracającej po kilku ładnych latach na Polski rynek muzyczny) Natalki?
Odpowiedź brzmi: nie mam pojęcia. Nie mam biustu, a tym bardziej nim nie poruszam (jeśli włączyłeś/aś link z lewej to wiesz o co chodzi).  Sęk w tym, że na pierwszy rzut oka - ucha? - tekst wydaje się nieco grafomański, klimat przekoloryzowany, i generalnie pachnie Nosowską.
Śmieszne, że na POZÓR dziwna piosenka zapętlona w słuchawkach zaczyna się wkręcać i łapiesz o co chodzi.
Piosenka o pozorach. 80% pokolenia pro alternatywa 'daje lajka w ciemno' bo dziwne, bo inne, bo tak bardzo pro anty pop. Następne 10% mogą stanowić Warszawiacy, którzy w większości są mistrzami pozorowania. Począwszy od udawania jak to bardzo im nie zależy na niczym i jacy to oni są niezależni przez 'lunche' na chmielnej i bagiety w charlotte, kończąc na pracy w pobliskiej galerii, które dla osób 20+ jest szczytem możliwości (i o zgrozo coraz częściej szczytem zadowolenia - wręcz powodem do dumy).  Wiadomo, że generalizuje i są wyjątki. Wolność słowa?
Jak Cię widzą tak Cię piszą, jednak co jeśli zaczynasz poznawać kogoś nie widząc, albo nawet znasz tylko częściej zagadujesz na fejsie niż patrząc w oczy? Nabierasz dla kogoś fejsowo-internetowych barw i piszą Cie tak jak piszesz ( jakie dasz hashtagi). Pozornie bezpieczny zza ekranowy dystans. Dodajemy linki na czasie, wrzucamy ice bucket challenge, wysylamy swoje dzienne menu na snapchacie. Nie powiem, że nie sam mam Instagrama ze Snapchata zrezygnowałem po 1 dniu. O co mi chodzi?
Nie jestem jakiś super YOLO 10 linków tu i teraz. Nie wiem czy to kwestia wychowania, charakteru, poczucia wyższości? Czuję się wyżej - mam 2 metry więc odgórnie (dosłownie) mi to prawo przysługuję.
O co mi chodzi? 'Jak to się stało, że zapomniałam o moich piersiach, jak to się stało, że wciąż jest za mało prawdy w mych pieśniach?'. Sam nie wiem jak to się stało i w tej kwestii stałem się ignorantem. Wolę mówić prawdę lub nic. Dlatego pewnie wyżej wymieniony Warszawiak załapał kolokwialną spinę, chybą, że jest tym dziesięcio-procentowym wyjątkiem - to jest ponadto i przeleciało mu przez palce-oczy?- .
Visual merchandiserzy życia, kreatorzy wizerunku śniło mi się, że zamiast iphone'a wyciągacie książkę, idziecie na spacer bez foty na insta i oddychając pełną piersią łapiecie trochę za miejskiego powietrza.
Nie tylko pozornie przyjemne.


środa, 24 września 2014

Siła

Siła. Ponoć co nas nie zabije to wzmocni. Załóżmy, że życie to niezłe audi, ale wjeżdżając na autostradę możliwości przypadkiem- czy też nie -wypierdalamy na czołowe.
    Zazwyczaj tak wygląda scenariusz życia większości osób pokolenia 90+. Ja też rozwaliłem audi i myśleli, że stoję - nie stałem. Zrobiłem zamach, wbiłem chuj we wszystko i stałem się tym, co mogliby mieć gdyby tylko umieli - nadążyć. Nie ma nic lepszego niż ten stan świadomości, że masz jeden strzał jak Eminem.
    Mógłbym teraz się zabawić w Chodakowską i napisać 10 synonimów słowa motywacja, ale nie na tym rzecz polega. Lepiej być Audi do kasacji, by ewoluować w wymarzonego mercedesa z dzieciństwa, niż ślepo wierzyć w w zapewnienia obcych twarzy i zostać punto w automacie. Tak jest prościej, tak jest bezpieczniej.  ( jebać to)
    Kiedy wszyscy gonili żeby być kimś mi wystarczało być sobą. Samoświadomość, samowystarczalność, samodoskonalenie i w końcu najcenniejsza z nich - samotność. Jeśli nie wiesz co to znaczy - wujek google zacytuje Ci tysiące poetów i pewnie drugie tyle SAMObójców. Wybierając łatwe drogi wyruszyłeś w  podróż po omacku ku samemu sobie, a jadąc punto w automacie automatycznie wsadziłeś rękę w nocnik, by za 20 lat stwierdzić szczam na to Gratuluję - właśnie stałeś się definicją kryzysu wieku średniego.
    Gdzieś kiedyś czytałem, że przeznaczeniem inteligentnego człowieka jest samotność. Dam sobie obciąć rękę ze zdjęcia, że każdy z tego elitarnego (i niestety coraz mniej licznego) grona żałuje, że rozumie, widzi i odczuwa więcej, że nie godzi się na nijakość pospolitość, czy populizm. Nieakceptowalne półśrodki.
    Jak Pollock nie boje się przelewać syfu na kartki, by stać się sztuką. Świadomy waszej ulotności-wy jak liście na wietrze. Ja jak stary dąb - wrastam korzeniami.

wtorek, 23 września 2014

Inspiracja

   
Inspiracja. Na sam początek powinienem pewnie przytoczyć jakąś naukową definicje, co by utwierdzić Ciebie (przypadkowy zapewne) czytelniku, z jakim to inteligentem nie masz do czynienia. Sęk w tym, że nigdy nie byłem dobry w definicjach. Nie chciało mi się ich uczyć. Bardziej kwestia lenistwa niż zdolności. Problem polega na tym, że cała wartość słowa i wartości jaką za sobą niesie owo określenie powinno wymykać się wszystkim naukowym definicjom i zamykaniem w jakiekolwiek ryzy.
     Z doświadczenia wiem, że człowiek lubi mieć wszystko ułożone. Lubimy wiedzieć, że skoro jutro mamy na 8:00 do pracy to o 7.30 będzie czekała na nas ta zółta limuzyna ( no chyba, że nam przysłowiowo 'spierdoli'). Lubimy mieć wszystko nazwane, zrozumiane,a najlepiej na wszelki wypadek zapisane. Z natury nie lubimy zmian. Inspiracja to jedno z moich ulubionych słów. Jest zaprzeczeniem wszystkiego co stałe.
    Lata i uderza w głowie jak wzburzone koryto rzeki. Zazwyczaj przed snem wybucha jak ogień, by powoli się wypalać późnej nocy - gasnąć następnego poranka. Przychodzi nagle jak niespodziewany, niezaproszony gość i zostaję na chwilę, po czym odchodzi nic nie tłumacząc. Jest laską w klubie - kiedy chciałbyś ją tu i teraz odmawia, po czym przychodzi, gdy jesteś po kilku dobrych kolejkach i nie masz siły skorzystać z jej usług. Jest stalkerem i dobrym kumplem do piwa (zioła?).
    Mógłbym zainspirować się Beyonce i przybliżyć- wszystkim tzw.  'pro na czasie' -  ten stan cytatem  ' i woke up like this - flawless'. Chociaż z tym flawless bym polemizował.
     Mam w sobie ponoć ten pierwiastek talentu na przelewanie słów na papier (monitor?).

Jeśli nie wiesz czym jest wolność - Inspiracja jest wolnością. Formuła Unlimited na wyrażanie siebie.